Kusturica daje dowody na to, że film jest sztuką...Sztuką przekazu pewnych niezmiennych wartości. W filmie Emira jest wszystko. Trochę walki dobra ze złem, szczypta radości, garść smutku, duża doza miłości, a wszystko w atmosferze lekkiej naiwności i swobodnego podejścia do życiowych problemów. Kusturica z przekąsem patrzy na nas - ludzi, na nasze codzienne zmagania, nie ocenia, zachowuje się raczej jak Staruszek Świat, który widział niejedno i niczemu się nie dziwi. Film porywa do tańca zwanym życiem, zamyka nas w objęciach nie tylko miłości, ale i innych uczuć. To dość symptomatyczne dla tego reżysera, że jego dzieła potrafią wywołać całą skalę doznań od tych najsłabszych, najprymitywniejszych do bardziej złożonych i intensywnych. Nie inaczej było i tym razem. "Życie jest cudem" jest opowieścią o człowieku - istocie skomplikowanej, indywidualnej, nieprzewidywalnej. Czasami ociera się o baśń i pozornie traci kontakt z rzeczywistością...Inteligentny humor połączony z udaną grą aktorską, ciekawymi zwrotami akcji powoduje, że film ogląda się jednym tchem i wciąż go mało...
"Życie jest cudem" jest bajką, w której po pierwsze nie wiadomo, co jest prawdą, a co fałszem, po drugie bajką, która niesie ze sobą bogaty bagaż wartych uwagi morałów, a nade wszystko bajką, w którą chciałoby się uwierzyć i w której chciałoby się żyć...