(...) Szalenie intensywna jest rola Maritauda, którego widzieliśmy już między innymi w „120 uderzeniach serca” czy „Jonasie”. Odtwórca staje się odgrywaną przez siebie postacią: bije od niego rozpacz, żaden gest, żaden przejaw emocji nie wydaje się oszukany. Gdy upokorzony Léo słania się, rozwibrowany z nerwów, próbujemy okiełznać własne odruchy − umiejętność do wywołania w widzu złości, frustracji czy współczucia to cecha wielkiego aktora. Występ Maritauda robi wrażenie także dlatego, że główny bohater Sauvage to ciekawe indywiduum: postać impulsywna i nieokrzesana, o autodestrukcyjnych skłonnościach, chwiejąca się na marginesie społeczeństwa, ale nieszukająca ratunku.
Pełna recenzja: We'll Always Have the Movies
(WordPress)