nie wiem... piszcie co chcecie, film niby dobry, rzeczywiście świetnie ukazuje obraz psychologiczny bohaterek, ich nieporadność, nieumiejętność dostosowania się do rzeczywistości, pokazuje kawałek Ameryki lat '70.... no wszystko fajnie, ale cholera, jak ja się nudziłam go oglądając :( muzyka w tle taka jak by zaraz ktoś miał kogoś zabić, wprowadzająca nastrój niemal grozym, a tu a nic, kompletnie nic się nie dzieje. są filmy, gdzie brak akcji to zaleta, ale tu.... naprawdę nie wiem co powiedzieć. ten film do mnie do końca nie dotarł. to nie moja bajka, choć lubię filmy psychologiczne... jeśli ten film powinien do mnie przemówić, to mi wsyd, że tak się nie stało :(
wprawdzie nie strzelali i nie było pościgów, ale..
Mnie "Trzy kobiety" bardzozaskoczyły. Nie znałam Altmana od tej strony.. takiej poważnej strony. Mówisz, że muzyka sygnalizowała grozę, której nie było. Groza to jednak nie tylko to, jak Nicholson goni Shelley Duvall z siekierą.. to także to, że Shelley jest samotna i nieprzystosowana, że oszukuje sama siebie.. Jej zachowanie było dołujące dla widza.. współczułam jej..