Zastanawia mnie jakim cudem ten pan został nominowany do oscara... pięciokrotnie. Najwidoczniej porwał
dzieciaka jakiejś ważnej hollywoodzkiej osobistości, bo filmy robi bardzo średnie. Raz kręci lekką komedyjkę
na niedzielne popołudnie (Poradnik...), innym razem nieudolnie ,,małpuje" Scorsese ("Fighter", "American
Hustle") i co najlepsze zbiera za to nominacje. To kolejny dowód na to, że oscary to nagrody dla producentów.
Mogą wystawić nawet najsłabszych zawodników, a i tak wygrana będzie zależeć od dobrej reklamy.